2008-11-26

Śnieg!

W niedzielę zaczęło się niewinnie - śnieg popadywał leniwie, ledwo co go leżało. A ja wybrałem się quadem na poszukiwania tego wczorajeszego na północ. Chyba bym musiał przejechać jeszcze wiele kilometrów, żeby go znaleźć, ale po drodze zaczął sypać dużo solidniej. Na tyle solidnie, że jak dotarłem do Mersch to warunki zaczęły przypominać te dzień wcześniej.


Buksujące w miejscu auta na podjeździe w kierunku północym, ślamazarny ruch na autostradzie i wyraźny brak typowego podejścia luksemburskich służb drogowych - sowitego sypania solą na zapas. Wracając białymi drogami na południe przez Kopstal natknąłem się w jednej z mniejszych miejscowości na niezłe zakorkowanie. W centrum, na stromszym fragmencie drogi auta stały w różnych kierunkach, niekoniecznie wzdłóż drogi. Powoli przejechałem przez to zamieszanie, a miejscowi tylko uśmiechali się szeroko na mój widok.

W międzyczasie potężnie zaparował mi wizjer w kasku (taka specjalna, podwójna, nieparująca szybka). Uchylenie niewiele pomagało, a bez osłony przy takich opadach jechać się nie da więcej niż 15km/h. Co jakiś czas też musiałem zagrzewać dłonie przy tłumiku, bo rękawiczki ciepłe, ale widać nie na taką zimę.

Następnego dnia znów przyszła odwilż. W piątek znów ma padać śnieg.

Brak komentarzy: