Rano na autobus. Dojedzie na dworzec o 9:55, pociąg do Brukseli o 10:24. Tiaa... jeśli nic po drodze nie wyskoczy. No i wyskoczyło: na jednym ze skrzyżowań autobusowi zajechała drogę mała ciężarówka służb drogowych, z naczepą. Naczepa skosiła lusterko i wbiła się w małe okienko kierowcy. I tyle było jechania - kierowca zajął się oględzinami wspólnie z drużyną drogowców, a pasażerowie sobie wyszli, bo nie wyglądało na to, żeby autobus się gdziekolwiek wybierał w najbliższym czasie.
No to z buta w dalszą drogę na dworzec przez most Adolfa, potem dwa przystanki okazyjnym autobusem i w okolicach 10:05 udało się dotrzeć do kasy dworca głównego. W pociągu było pustawo, pasażerka przy drugim oknie przez większość trasy miała na stoliczku przed sobą rozłożone papiery, nad czymś pracowała, albo coś studiowała.W Lux śniegu nie było, poza smutnymi resztkami po kątach. Ale w Belgii, za Arlon, było raczej zimowo i mgliście. Po drodze trochę ludzi wsiadało na każdej stacji, zwłaszcza w Namur. Tam już śniegu nie było wcale.
Do Brukseli pociąg zawitał o czasie. Z dworca Schuman wyszedłem przez podziemne przejście wspólne z metrem pod sam główny budynek Komisji Europejskiej (Berlaymont).
O 14:45 odbyłem rozmowę z komisją z Komisji ;) A wcześniej udało mi się znaleźć przyjemne miejsce, żeby coś zjeść (bo to już najwyższy czas był na dejeneur). Dawali włoską pizzę i gadali między sobą po włosku, ale z klientami raczej po francusku.
Przed jednym z budynków trwała demonstracja w sprawie Rose Kabuye. A ja zrobiwszy kilka zdjęć okolicy, wszedłem w podziemia dworca kolejowego. W drodze powrotnej było pełno ludzi. Facet po czterdziestce (chyba fan metalu) siedział sobie i oglądał film na przenośnym odtwarzaczu DVD z podłączonym pendrajwem. Inny, na oko nieco starszy, zapamiętale klikał myszką podłączoną do laptopa. Jedna dziewczyna robiła notatki, inna czytała Elle i zaglądała do komórki. Dawno nie jeździłem pociągami...
Powoli robiło się luźniej. W Arlon przesiadka do innego, podstawionego pociągu (z powodu remontu torów). Do Lux dotarłem po zmroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz